19 grudnia 2016

VI Lubelski Dogtrekking w Ostrowie Lubelskim


Ostatni w tym sezonie DogTrekking zapowiadał się raczej rekreacyjnie. Tym razem startowałam z debiutującą Paulą, Joy'em i Juniorem. Miał być relaks, wyszło jak zwykle :) 20km nie stanęło nam na przeszkodzie!

   Przygotowania u mnie szły już bardzo sprawnie (ma się to doświadczenie :P). Droga na start zawodów dosyć prosta, chociaż w ostatniej fazie krążyło nad nami widmo "zakopie się, czy nie zakopie..." :D Po dotarciu na miejsce zetknęłyśmy się z przeraźliwym zimnem i mżawką.

fot. Łapa na Szlaku

   Relaks, wąchanie trawki, szczekanie na Zamerdanych, jeszcze raz wąchanie trawki... Gotowi? Do startu? Start! Ruszyyyyli. TAKIE tempo! No to powtórka z DogTrekkingu pod Włodawą. Pięć sekund po wystartowaniu należy opróżnić zawory... :) Tak ze 2-3 razy, na dobitkę.

fot. Łapa na Szlaku

   Zaowocowało to znalezieniem się na samym końcu stawki toteż trzeba było nadrobić. Motorek w cztery litery i tempo, tempo, tempo. Zaraz... A nie miało być relaksacyjnie? Wyprzedzamy jeden team, drugi, trzeci... i jeszcze kolejny. Nie minęła chwila i znalazłyśmy się w połowie trasy, przy bufecie, gdzie dowiedziałyśmy się, że na tę chwilę mamy trzecie miejsce. TRZECIE! :o Nie ma czasu na poczęstunek, na wypicie czegokolwiek. "Wypiję w biegu!". Nieważne, że połowę kubeczka wylałam na siebie.

fot. Łapa na Szlaku

   Chwila zawahania... Dobrze my idziemy? Bo jakoś cały czas prosto, a powinnyśmy skręcić zaraz po wejściu w las... Wracać się, nie wracać?  Ryzyk Fizyk - idziemy dalej. Chociaż ja stopy już czułam bardzo dokładnie to po Juniorze nie było widać najmniejszego wysiłku! Zuch chłopak - jest stworzony do takich wędrówek :)


   Idziemy i idziemy. Już teraz to spacerkiem, przecież miał być relaks, nie? :) Stoją jakieś samochody, no ale niech stoją, dopiero co wioskę minęłyśmy. Zaraz... a to nie jest już meta? META! Biegnijmy! W ciągu trasy miałyśmy plan by wbiec na metę razem, by razem stanąć na podium. Nie dali nam tej możliwości :( Musiałyśmy wybierać. Kamień, papier, nożyce... No i stanęło na mnie :)

fot. Łapa na Szlaku

fot. Adam Wiejak

   20 km w 2 godzinki 46 minut i 5 minut karnych za brak perforatora (gdzie on kurcze był?!), zaowocowało 3 miejscem. A wszystko dzięki Krówce i doborowemu towarzystwu :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz