24 sierpnia 2016

Di'Leila's Sheltie Legendary Lover - mój mały Q

   Od kilku lat zaciekle obserwowałam owczarki szetlandzkie w akcji. Mój ulubieniec Justin (Shellove Just On The Rocks) wzbudzał we mnie zachwyt od szczeniaka i odkąd pamiętam mówiłam, że będę miała malucha po nim lub po jego dzieciach. Jakiś czas później Paula nabyła Shaggy'ego, a następnie Joy'a - dwóch braci (Uncas i Yanko z Puli Szczęścia). Byłam już totalnie zakochana w tej rasie! Jakie to było moje szczęście, gdy okazało się, że "partnerka" Joy'a jest córką Justina :D Właściwie, to postawiłam rodzinę przed faktem... Mamo, tato... będziemy mieć synka Dżosia. Długo z nimi o tym rozmawiałam, ale chyba nie do końca wierzyli, że Q faktycznie się pojawi. Tak naprawdę zadecydowało to, że po prostu uwielbiają przyszłego tatusia :)



   Z początku nastawiałam się na suczkę tylko do sportu. Miała być wysterylizowana i niewystawiana - najchętniej pet. "Pech" chciał, że urodziła się jedna suczka, do której pierwszeństwo miał ktoś inny. Do wyboru miałam więc trzy pieski. Od razu moją uwagę wzbudził piesek z białą przednią łapką i ogromną bielą na pysiu, był najmniejszy z miotu. Okazało się jednak, że nie spełnia moich wymagań co do charakteru i tak stanęło na "jedynce" :) 

3 tygodnie

   Absolutnie nie żałuję tego wyboru! Jest wielkim rozrabiaką. Bardzo bystrym i żywiołowym lizusem. Psem, który z pewnością spełni wszystkie moje oczekiwania. Przed nami pokonywanie torów agility i zdobywanie ringów wystawowych, a tymczasem.. socjal, socjal, socjal - coś co zawaliłam z Bridą i do dziś odczuwam tego skutki.

4 tygodnie

   Właśnie, Brida... Malucha przyjęła dosyć sceptycznie. Do tej pory jest na mnie obrażona :P Udaje, że go nie widzi, a gdy ten chce do niej podejść - ucieka. Trochę minie zanim Krowa przywyknie do obecności tej puchatej kulki, ale jestem dobrej myśli :)

7 tygodni

   Jedyny problem jaki z nim na tę chwilę mam to to, że jest strasznym maminsynkiem. Gdzie nie pójdę - tam i on. Zostawię na chwilę w pokoju - pisk i lament jakby to był koniec świata. Przez pierwsze dwa dni klatkę traktował jako swój kibelek, a najlepszym posłaniem na świecie był... koci transporter. Transporter zabrany, kennel postawiony dokładnie w tym samym miejscu i ze wszystkich (poza drzwiczkami :P) stron zakryty i chyba podziałało! Kju chętnie w nim przebywa, znosi tam zabawki i śpi. Potrafi zostać w zamkniętej klateczce, jednak tylko dopóki mnie widzi. Jeszcze niemała droga przed nami, ale jak nie my to kto? :D

Kopiuj-wklej, czyli jaki ojciec taki syn :)

   Nie ma problemu z żadnym podłożem, bardzo fajnie wymienia zabawki. Ma w du.szy karetki na sygnale i remont sąsiadów nad nami. Oby tak dalej :)

"Shaggy Junior", Q, "biała łapka" i sunia :)

Miłość od pierwszego wejrzenia!

Nareszcie w domu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz