24 sierpnia 2018

Specjalistyczny szampon KetoScan


Jak odkurzać bloga - to z rozmachem ;) Facebook i YouTube dość mocno przejęły pałeczkę na naszym psim Social Media, ale o blogu jeszcze nie zapomniałam! A więc dzisiaj mam dla Was kolejną recenzję psiego produktu. Z firmą ScanVet spotykam się nie pierwszy raz - tutaj możecie przeczytać recenzję pasty do zębów ;)

   KetoScan, czyli specjalistyczny szampon dla psów i kotów z ketokonazolem. Pielęgnuje skórę ze skłonnościami do łupieżu, dermatoz oraz stanów zapalnych tła grzybiczego. Jak być może już wiecie, Kjuczek okresowo ma problem właśnie z łupieżem, ale także z przesuszoną skórą i nasadą włosa. Pomyślałam, że taki produkt to mógłby być w końcu strzał w dziesiątkę na trochę dłuższy czas niż do kilku dni po kąpieli :)


   Przyglądając się opakowaniu zauważamy, że produkt nie posiada parabenów i siarczanów, a w skład wchodzą niemal same fajne rzeczy :) Idąc po kolei i pomijając oczywistą wodę:

Lauramidopropyl Betaine - antystatyk mający właściwości oczyszczające i odżywcze
Lauryl Glucoside - łagodząca substancja oczyszczająca skórę i włos
Oleamide DEA - substancja pianotwórcza i antystatyczna, ogranicza elektryzowanie się włosa
Ketokonazol - syntetyczna substancja przeciwgrzybiczna - hamuje biosyntezę ergosterolu w błonie komórkowej grzyba, powodując zmianę jej przepuszczalności i śmierć komórki 
PEG-75 Lanoline - ułatwia usuwanie zanieczyszczeń z powierzchni skóry i włosa
PEG-7 Glyceryl Cocoate - substancja renatłuszczająca, odbudowująca barierę lipidową
Hydrolizat Kolagenu - odpowiedzialny za nawilżenie oraz zmiękczenie i wygładzenie naskórka
Kwas mlekowy - substancja nawilżająca i zmiękczająca warstwę rogową naskórka
Benzoesan sodu - substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu 
CI 16255 - barwnik pochodzenia chemicznego.

Patrząc na ten skład można błogo westchnąć. Data ważności mojego produktu sięga aż styczna 2020 roku :)

Kończąc już te ciężkie (dla laika) do przeczytania wyrazy - przejdźmy do konkretów!


   W instrukcji napisano, żeby użyć "niewielką ilość szamponu". Na malutkim, ale jakże włochatym Kjuczku musiałam użyć trzy lub cztery "niewielkie ilości szamponu", ale to mogę wybaczyć - ten typ tak ma i ciężko jest w ogóle dotrzeć jakimkolwiek szamponem w zakamarki "pomiędzysierściowe" ;)

   Sam szampon nie wylewa się z rąk mimo, że ma konsystencję takiego rzadkiego kisielu. Zapachu chyba w ogóle nie ma... a przynajmniej ja nic ciekawego nie wyczułam. Łatwo się spłukuje i nie drażni oczek :) Dodatkowym atutem jest fakt, że było mi dużo łatwiej rozczesywać włos po tym szamponie.

   Po pierwszym umyciu efektu WOW na skórze Kjuczka nie zauważyłam, jednak po drugim użyciu dostrzegłam, że nie ma on już łupieżu. Skóra również wydaje się dużo mniej sucha. Między jedną i drugą kąpielą było może 1,5 tygodnia przerwy. Myślę, że szampon zdaje egzamin i zagości w naszej kąpielowej rutynie na jakiś czas ;) Patrząc na to ile produktu zeszło z buteleczki - u nas wystarczy jeszcze na 6-7 myć.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz